Polskie Drogi

Pan Roman poluje na kierowców.

To, że na łamaniu przepisów drogowych nie przyłapanie nas policja, nie oznacza, że nie dostaniemy mandatu. Nad przestrzeganiem prawa czuwają nie tylko funkcjonariusze policji czy straży miejskiej, ale i obywatele.


Kilka lat temu Łukasz Roth, student krakowskiej ASP, w dosadny sposób przypomniał kierowcom o przepisach dotyczących parkowania i postoju na chodnikach. Pomarańczową farbą odmierzył 1,5 m odległości od ścian budynków, wyznaczając w ten sposób granicę, do której samochody mogą parkować. Farba znalazła się też na autach.
 Celem akcji była chęć zwrócenia uwagi na problem i wywołanie dyskusji. Była to odpowiedź na sposób parkowania przez kierowców w okolicy miejsca mojego zamieszkania. Notoryczne zastawianie chodnika bardzo utrudniało, a momentami uniemożliwiało korzystanie z chodnika przy ruchliwej ulicy w centrum miasta. Problem był szczególnie dotkliwy dla osób niepełnosprawnych oraz z wózkiem dziecięcym. 1,5 metra to minimum gwarantowane pieszym przez prawo. Jest to przestrzeń niezbędna, aby ludzie mogli się minąć na chodniku oraz żeby osoba z wózkiem dziecięcym lub niepełnosprawna ruchowo mogła przejechać wózkiem i nim manewrować – mówi Łukasz Roth.

Jest się czego bać

Akcja Łukasza Rotha była jednorazowa. Są jednak osoby, które każdego dnia polują na grzeszki kierowców, traktując to jako swój obywatelski obowiązek. W Łodzi jest to emeryt, znany powszechnie jako "pan Roman".
– Jest w Łodzi osoba, która codziennie w różnych częściach miasta nagrywa bądź fotografuje kierowców naruszających przepisy ruchu drogowego. Pan Roman to emeryt w wieku 66 lat, jest mieszkańcem naszego miasta – potwierdza  Marzanna Boratyńska z wydziału ruchu drogowego Komendy Miejskiej Policji w Łodzi. – Najczęściej rejestrowane przez niego wykroczenia to: rozmowa przez telefon komórkowy, jazda bez zapiętych pasów bezpieczeństwa, niestosowanie się do znaku B-36 (zakaz zatrzymywania), niestosowanie się do sygnalizacji świetlnej, czasem jazda bez włączonych świateł mijania czy też niestosowanie się do linii P-4 (linia podwójna ciągła). Wśród wykroczeń zarejestrowanych przez pana Romana jest również nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu na oznakowanym przejściu dla pieszych. Średnio w miesiącu pan Roman zgłasza 30-35 spraw, w których następnie policjanci prowadzą czynności wyjaśniające.

 Większość tych spraw kończy się ukaraniem mandatem karnym, sprawy, w których z różnych przyczyn nie nałożono mandatu karnego swój finał znalazły w sądzie – mówi Boratyńska. Na łódzkich forach internetowych wrze. Internauci chcą zdobyć dokładne dane pana Romana, by pokazać mu, co myślą o jego obywatelskiej postawie.

 – Na pytanie, czy boi się zemsty kierowców, odpowiada, że nie, twierdząc, iż w ten sposób pomaga w zachowaniu bezpieczeństwa na polskich drogach – mówi Marzanna Boratyńska z KMP.

 Drugiego tak zagorzałego obywatela w Łodzi nie ma. Donosy się zdarzają, ale są to jednorazowe przypadki, zwykle wyprowadzonych z równowagi kierowców lub pieszych. To nie oznacza jednak, że obywatele nie mają ambicji na pouczanie krnąbrnych kierowców. Najbardziej bezwzględni są w tej kwestii „szeryfowie osiedli”, pilnujący porządku na parkingach przy blokach.

 Przebite lub poprzecinane opony, odgięte wycieraczki, różnego rodzaju naklejki, a nawet pomalowane trudno zmywalną farbą auta. Tak szeryfowie uczą parkować. Przy nich, żaden policjant kierowcom niestraszny.